Tego dnia zaplanowano nam wycieczkę do Kopenhagi. Piękny, słoneczny dzień i od razu miła niespodzianka, kiedy podstawiono nam pachnący jeszcze świeżością autokar – oczywiście – marki Volvo, następnie przejazd przez słynny most nad Cieśniną Sund, który jest jedynym kołowym połączeniem Szwecji i Danii oraz Malmo z Kopenhagą. Most Oresund, który połączył wymienione państwa 1 lipca 2000 roku ma prawie 8 kilometrów długości i jest najdłuższym mostem w Europie oraz najdłuższym mostem na świecie łączącym dwa państwa. Zapewne przypomina Szwedom i Duńczykom czasy, kiedy łączyła ich unia kalmarska (XIV – XVI wiek). W Kopenhadze przywitała nas nie tylko piękna pogoda, ale również tłumy ludzi chcących – jak my – zwiedzić to imponujące miasto.
Kopenhagę zamieszkuje obecnie około 800 tysięcy ludzi, miasto jest pełne zabytków ukazujących około 850 – letnią jego historię. Wszystkim kojarzy się zapewne ze słynną syrenką, którą oczywiście odwiedziliśmy (znowu przebijając się przez niezliczone tłumy turystów) – ale gdzież jej do naszej „syrenki warszawskiej”. Za założyciela Kopenhagi uważa się wybitnego władcę Waldemara I Wielkiego panującego i budującego potęgę Danii w latach 1157 – 1182. Stare miasto obfituje w pomniki swoich wybitnych władców, do których mieli Duńczycy szczęście. Oczywiście nie braknie również pomników Hansa Chrystiana Andersena, którego baśnie pamiętamy z dzieciństwa.
Dania jest nadal monarchią, a miłościwie panująca nosi imię Małgorzaty II.
Kopenhaga - bez wątpienia – zrobiła na nas duże wrażenie, chociaż samo zwiedzanie wymagało niezłej kondycji fizycznej. Zmęczeni, ale zadowoleni wróciliśmy na obiad i zasłużony wypoczynek do hotelu „First” w Malmo.